list niedokończony
".... taką wodą być..." zaczynam albo inaczej powracam do tego by być taką która , czarną kawę zmieni w płyn kiedy dni skute lodem , a kiedy z nieba poleje się żar poczęstuje chłodem i by nie być taką która żałośnie całą noc pali ogniem . Już nie pali ogniem bo nie pije ,krotko bo krótko ale nie pije świadomie z trudem ale nie pije. Czasami miałem wrażenie że te moje marzenia wtedy gdy piłem są wynikiem iluzji, chorych fantazji , i pewnie niektóre takie były a może inaczej nie wszystkie były takie których bym nie żałował bo były naiwne i nie godne Twojej osoby.Czasami rozmyślając o nas (albo marząc) rzucało mną jak piłeczką pingpongową na huraganowym wietrze i miotały mną bardzo skrajne uczucia zresztą ta huśtawka trwa choć w mniejszym nasileniu do dziś i różni się tym od okresu kiedy piłem że zachowuje sie mnie irracjonalnie ale kocham tak jak wtedy w Niebieskich Migdałach kiedy ujrzałem Twoje lekko przymglone oczy. Ten widok wypalił się w moim mozgu jak negatyw i tam pozostanie na zawsze przypominając jak bardzo ten świat się pomylił.Ciągle wracam do wspólnych melodii i ciągle marze wierząc że kiedyś te marzenia sie spełnią i tak już mam nie jest tych marzen w stanie zagłuszyć nic, nawet nie zagłuszyła ich największa kochanka pijącego alkoholika - wóda. Ale popadłem w mądrości ,ale jaka miarą mierzyć miłość ? a może wystarczy pokochać tak jak mnie się poszczęściło tak bardzo prosto ,ot tak dla samej miłości
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz