"Kiedy spotkasz uratowanego alkoholika, masz przed sobą -bohatera.
Czyha w nim, bowiem uśpiony wróg śmiertelny.
On zaś trwa obciążony swą słabością i kontynuuje mozolną swą drogę poprzez ten świat, w którym panuje kult picia.
Wśród otoczenia, które go nie rozumie.

W społeczeństwie, które sądzi, że ma prawo
z żałosną nienawiścią spoglądać na niego z góry, jako na człowieka pośledniejszego gatunku,
ponieważ ośmiela się płynąć pod prąd alkoholowej rzeki.
Kiedy spotkasz takiego człowieka - wiedz że jest to człowiek w bardzo dobrym gatunku "
(Friedrich von Badelschwingh)

OLAZA - c.d.

28.01.10 -
Taka naprawdę zastanawiam się nad moją poprzednią terapią (2005) w 9 roku abstynencji czy nie była ona tylko moją manipulacją by udowodnić jak dobrze sobie radzę w moim trzeźwym życiu. Dziś z perspektywy czasu prawie pięcie lat w tym dwa picia w tym 8 miesięcy ciągu , wydaje mi się moja duża pycha została nadmuchana i później po został już tylko zjazd po równi pochyłej aż do momentu powiedzenia sobie stop. Od ukończenia tej terapii moje poczucie doskonałego radzenia sobie pozwalało mi na ratowanie i pomaganie innym na wychodzeniu z picia , moderowania i uczestnictwa w forach, zajmowania się problemami wszystkich tylko nie sobą, i na dobrą sprawę to do dziś (pisałem to 06.02.2010 )tak naprawdę nie wiem czy ta pycha nadal nie przemawia nadal przeze mnie ,czy po raz kolejny nie jest to mistrzowska próba manipulacji by rządzić świat po swojemu i na swój sposób.Mimo tego że schyliłem głowę i poprosiłem o pomoc ,położyłem sie na detox - to mam wrażenie że odbywa sie to niejako na takim moim mocnym ja .To ja zdecydowałem o 10 dniowym detoxie choć pewnie wystarczyłby 3 dniowy dochodzący, to ja poprosiłem by zamknąć mnie na 6 tygodni w ośrodku choć z powodzeniem mógłbym tam dochodzić bo mam ledwie 300 metrów i ciąglę krąży po mojej głowie pytanie czy to moja determinacja by trzeźwieć czy też właśnie zdobyłem mistrzostwo wszechświata w manipulowaniu samego siebie. Przypominam sobie jak pijąc ostatnio bardzo mocno podkreślałem że piję bo chcę choć wiadomo że w tej chorobie jest że piję bo muszę , czy to były moje ostatnie podrygi w tworzeniu iluzji że to ja decyduje o swoim życiu choć wiadomo że to alkohol.Próby nieustanne bycia górą w tym układzie choć leży się w gównie.Niesamowite jak można sobie pogmatwać i nie wiedzieć co jest co , mam tylko nadzieje że ta terapia na którą się stąd wybieram da choć częśc odpowiedzi na te pytania. A może w rzeczywistości jest tak że to zaplanowane pożegnanie z alkoholem ,pójście na detox i do ośrodka to początek kierowania na powrót własnym życiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz